czwartek, 17 września 2009

Klasztor. Droga do pamięci



Grzechem było by nie zacząć od najbardziej mistycznego Kościoła Torunia- jakim w moim mniemaniu jest pofranciszkański Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny- od niedawna także pod wezwaniem Bł. x.Stefana Wincentego Frelichowskiego
Kościół ten od dawna góruje nad Toruniem- świadczą o tym choćby szwedzkie kule wmurowane w kościelne mury. Od lat Kościół otacza swoim cieniem mieszkańców miasta. I w gorące dni jest wytchnieniem od upałów.
Początki Kościoła giną w odmęcie dziejów- podobno powstał on już na miejscu maryjnych objawień. Owo ,,wzgórze za miastem" było miejscem cudu. Na miejscu tym stał - zanim jeszcze pobudowano znany nam dziś Kościół a także klasztor, mały Kościół, kapliczka.

,, Dla zdrożonego człowieka, wystraszonego okoliczną puszczą, zdążającego z daleka nastała chwila wytchnienia. Oto w końcu dochodził leśnymi duktami do grodu. A tam jeszcze tylko kilka kroków i rzeka. Odsapnie, nabierze sił, u okolicznych ludzi nabędzie trochę chleba lub inną strawę. Lecz oto widzi że na wzgórzu tuż obok dzieje się coś niezwykłego. Blask jakiego jeszcze nigdy nie widział na oczy. Przerażony boi się podejść. Ale nagle przyzywa go głos JAM JEST NAJŚWIETRZA MARIA PANNA.. Prosty człowiek padł na kolana"



Kto wie czy to nie tak wyglądało. Przed wiekami woda potrafiła strapionym pielgrzymom wytrysnąć ze skały, rzeki odsłaniać brody. Część z tych opowieści jest na pewno- ale czy wszystkie?



Franciszkanie przybyli do Torunia sprowadzeni przez Krzyżaków w 1239 roku. Był to pierwszy i najważniejszy klasztor w całym państwie krzyżackim, siedziba kustodii pruskiej. Tutaj na synodzie w 1243 roku ogłoszono bullę papieską o podziale tych ziem na diecezje: chełmińską (z Toruniem), pomezańską, warmińską i sambijską. Kościół musiał być już wtedy gotów - w końcu legat papieża Wilhelm z Modeny, biskup Modeny, kardynał-biskup Sabiny, penitencjariusz apostolski, kardynał protektor zakonu krzyżackiego był człowiekiem niezwykle potężnym w owych czasach. Przyjechał do tego klasztoru. Być może odprawił Mszę. ,,Introibo ad altare Dei..."


Kto wie czy jego grób przetrwał czasy rewolucyjnej zawieruchy? Kościół wciąż stoi. Wciąż słychać tam modlitwę…echo tej modlitwy. Rozpoczęta przez być może nieświadomego tego faktu prostego mnicha..rozpoczął trwające do dziś echo które odbija się od ścian świątyni do dziś Introibo ad altare Dei... ponad 770 lat...; w zasadzie dochodzą do tego czasy herezji protestanckiej, posoborowej odnowy, a także pustki... ale to niczego nie zmienia. Echo trwa....