piątek, 18 grudnia 2009

BEATYFIKACJA...[dziś i jutro]...














Kiedyś to były czasy...
Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem tamtych czasów były uroczystości z okazji beatyfikacji Wincentego a Paulo. Beatyfikacja miała miejsce 14 czerwca 1729 r. w Rzymie. W Rzeczpospolitej w trzech najważniejszych misjonarskich ośrodkach: Warszawie, Chełmnie i Krakowie odbyły się uroczystości zaprowadzenia kultu założyciela Zgromadzenia. Uroczystości w domu warszawskim z udziałem nuncjusza i biskupów: płockiego Andrzeja Stanisława Załuskiego i włocławskiego Krzysztofa Antoniego Szembeka miały miejsce 14 lutego 1730 r. W Krakowie odbyły się w dniach od 5 do 7 czerwca 1730 r. Uroczystości chełmińskie, co zgodnie podkreślają wszyscy - najwspanialsze, zorganizowano w dniach od 7 do 9 maja 1730 r.,od niedzieli do wtorku. W przygotowanie oprawy uroczystości włączyli się nie tylko księża misjonarze ale i całe miasto. Rada pokryła m.in. koszty wykonania nowych lawet do 28 armatek wiwatowych, które ustawione w mieście bądź na okolicznych wzgórzach miały ogłosić. Wczesnym rankiem rozpoczęcie uroczystości. Wyjątkowo milczały w ów dzień dzwony kościelne i dopiero o dziewiątej rozległo się ich bicie, po czym z wieży farnej i ratuszowej popłynął koncert, instrumentalny w wykonaniu 38 artystów. Koncerty takie miały miejsce dwa razy dziennie, przez wszystkie dni obchodów. Literalnie, całe miasto było przystrojone z tej okazji iluminowano wieże w mieście. Wieżę farną ozdabiała ogromna, świetlista korona z napisem: Beato Vincentio a Paulo fundatori Congregationis Missionis et Sororum Charitatis.
Na wieży Ratusza zawieszono cztery herby: biskupa ordynariusza Feliksa Kretkowskiego i koadiutora Tomasza Czapskiego, kapituły chełmińskiej i Chełmna. Ale przede wszystkim było przyozdobione wnętrze kościoła farnego. Na iluminację wszystkich 19 ołtarzy bocznych odpowiednie sumy wyasygnował biskup Kretkowski. W ołtarzu wielkim umieszczono obraz podtrzymywany Przez dwa anioły ,,lśniące od Złota”, z wizerunkiem błogosławionego. Obraz wykonano w Gdańsku. Przedstawiał on Wincentego a Paulo w nimbie świętości, wiedzionego przez anioły przed tron Trójcy Przenajświętszej. Wnętrze świątyni przyozdabiały gobeliny tkane złotą i srebrną nicią. Ambonę przetkano kosztowną jedwabną materią. Posadzki wyłożono dywanami. Uroczystość samą uświetnili swoją obecnością obaj biskupi, senatorzy Prus Królewskich, okoliczna szlachta oraz wojsko królewskie Szacowano że na triduum obchodów przybyło aż 20 tys. ludzi. Ceremonie religijne odbyły się od sumy celebrowanej przez biskupa Kretkowskiego, w trakcie której podniosłe kazanie wygłosił i papieskie breve beatyfikacyjne odczytał superior Mroczek. Po odśpiewaniu Te Deum laudamus ponownie dało się słyszeć salwy armatnie. Dzień zakończyły uroczyste nieszpory i procesja wokół kościoła. Następnego dnia o świcie odprawiono 20 mszy jednocześnie przy wszystkich ołtarzach kościoła farnego. Sumę celebrował koadiutor Czapski, a kazanie wygłosił kanonik Tomasz Adempski, absolwent seminarium Chełmińskiego. Dzień zakończyły ponowne uroczyste nieszpory i procesja wokół kościoła farnego. W trakcie wszystkich uroczystości oprawę muzyczną zapewniały trzy chóry które wykonywały pieśni polichóralne przy wtórze organów. Jednym z punktów był pokaz sztucznych ogni, który zorganizowano poza miastem. Pokazy tych ogni, dostarczonych z Gdańska, trwały aż do 2 w nocy.
Zastanawiam się jak by to dziś wyglądało...a w zasadzie…jutro..:

Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem tamtych czasów były uroczystości z okazji beatyfikacji Jana Pawła II. Beatyfikacja miała miejsce 14 października 2010 r. w Krakowie, bo tak sobie zażyczył Sejm oraz Rząd RP pod naciskiem demonstracji, w przeciwnym razie grożąc Stolicy Apostolskiej zerwaniem Konkordatu. W Polsce, w każdej niemal miejscowości odbyła się z tego powodu uroczysta sesja rady gminy, powiatu czy województwa- co należy podkreślić niezależnie od podziałów politycznych. Uroczystości w Warszawie, z udziałem nuncjusza i biskupów, razem z parlamentarzystami, którzy zdążyli wczoraj uchwalić postępowe prawo zabijania niepotrzebnych embrionów ludzkich oraz finansowania zabiegów in-vitro z budżetu samorządów, uważano za najlepsze. Dodatkowo miał oczywiście miejsce wielki koncert w którym udział brali najwięksi polscy artyści estradowi począwszy od Dody na Behemocie skończywszy. Koncert przyciągnął tłumy warszawiaków, którzy dodatkowo solidarnie wsparli datkami pomysł budowy Centrum Ekumenicznego im. bł. Jana Pawła II. Po koncercie w Archikatedrze miała miejsce Msza która połączona była z koncertem warszawskich scholek dziecięcych.

Uroczystości toruńskie, nie były tak wspaniałe, jednak z powodu tego, że w Toruniu przed 11 laty Jan Paweł II odprawił jakieś nabożeństwo Rada Miejska uznała za stosowne coś zrobić.
W przygotowanie oprawy uroczystości włączyli się nie tylko księża, ale i miejskie instytucje kultury- w tym między innymi Centrum Sztuki Współczesnej, w którym prezentowano wystawę pt. ,,Jan Paweł II, a kryzys ekonomiczny" na której wystawiono między innymi słynną figurę Papieża przygniecioną przez meteoryt. Rada miasta pokryła m.in. koszty wykonania nowej iluminacji pomnika Jana Pawła II przy Alei Jana Pawła II, a także udzieliła solidnej dotacji na projekt kościoła pw. Bł. Jana Pawła II który to miał zaprojektować najwyższej klasy nowatorski architekt z Iranu.
Wczesnym rankiem rozpoczęcie uroczystości. W poprzedzającą noc odbyło się krótkie czuwanie modlitewne, a zaraz po nim dyskoteka ewangelizacyjna w największym toruńskim klubie z udziałem najlepszych DJ-ów. Zatem, by dać młodzieży odpocząć, dopiero po 12 rozległo się pierwsze bicie dzwonów, po czym z wieży katedry i ratuszowej popłynął odtworzony koncert Piotra Rubika, który jednakże można było słuchać wyłącznie z słuchawek rozdawanych przechodniom, gdyż właśnie weszły przepisy unijne ograniczające hałas w centrum miast. Odtwarzanie tego koncertu miało miejsce dwa razy dziennie, przez wszystkie dni obchodów. Trzeba jeszcze zwrócić uwagę, ze względu na to, by zbyt huczne obchody beatyfikacji mogły nie uraził nie-katolików, ozdobienie miasta ograniczyło się tylko do wywieszenia na wierzy katedry flag Watykanu i napisu ,,bł. Jan Paweł II”.
Ale za to przyozdobiono bogato wnętrze kościoła katedralnego. Zmieniono położenie mensy ołtarzowej i przeniesiono ją na środek nawy głównej, tak by wszyscy mieszkańcy mieli dobry widok. W prezbiterium natomiast umieszczono obraz z wizerunkiem błogosławionego. Obraz wykonany został przez założyciela Drogi Neokatehumenalnej Kiko specjalnie na zlecenie miasta, w którym jak widać skuteczny lobbing przeprowadzili przedstawiciele Drogi. Przedstawiał on Jana Pawła II oraz samego Kiko. Starą ambonę zasłonięto by nie odrywała uwagi wiernych od obrazu.W nawach bocznych przygotowano wystawę prac dzieci pt. Jan Paweł II a problemy dzisiejszej młodzieży”. Ponadto zaraz po rozpoczęciu uroczystości urządzono aukcję części starego ołtarza bocznego, na rzecz nowego kościoła. W miejsce starego ołtarza ma się pojawić ołtarz bł. Jana Pawła II.
Uroczystość samą uświetnili swoją obecnością przedstawiciele wspólnoty protestanckiej, kościoła prawosławnego, a także niedawno przybyli do Torunia buddyści i hinduiści. Był podobno obecny również jakiś szaman afrykański. Na honorowych miejscach w Katedrze posadzono europarlamentarzystów i radnych miejskich. Ceremonie religijne rozpoczęły się od sumy celebrowanej przez biskupa Ordynariusza, w trakcie której podniosłe kazanie wygłosił i papieskie breve beatyfikacyjne odczytał zaproszony specjalnie na tę uroczystość Rabin, który bardzo mocno skupił się na tym, że błogosławiony bardzo często podkreślał, iż mienie żydowskie powinno być jak najszybciej zwrócone. Po odśpiewaniu Barki dzień zakończyły gry i zabawy dla dzieci.. Następnego dnia o świcie odprawiono przy ołtarzu polowym na rynku Starego Miasta Mszę która koncelebrowało ponad 100 kapłanów. W trakcie wszystkich uroczystości oprawę muzyczną zapewniało blisko 50 gitarzystów którzy wykonywali najlepsze przeboje muzyki chrześcijańskiej. Jednym z punktów był pokaz sztucznych ogni, który zorganizowano poza miastem. Pokazy tych ogni, który zakończył ogromny fajerwerk z napisem Toruń- Europejską Stolicą Kultury 2016.

Cóż- kto wie co będzie. Nie wiem tego także ja. Jednak ufam że ten opisany powyżej obraz nie spełni się. Bo byłoby to ze szkodą - jak mi się zdaje dla wszystkich. Mamy czas- czas się zastanowić.
Czasy się zmieniają, zmieniają się zwyczaje, człowiek się nieustannie zmienia. wszystko się zmienia.

CHRYSTUS TEN SAM WCZORAJ DZIŚ I NA WIEKI...

środa, 16 grudnia 2009

Czekając aż przyjdzie...[R.]

Czytając ostatnio pewną książkę, zasnąłem nie zaznaczywszy strony na której zakończyłem wieczorną lekturę. Rano- książkę otworzyłem na poniższym fragmencie:

















,,o.Marie-Dominique Philippe, profesor z Fryburga, Dominikanin, który mając 63 lata, założył w 1975 roku w zlaicyzowanej Francji niezmiernie prężny zakon, Wspólnotę św. Jana Ewangelisty, prorokuje:

Myślę, że Kościół przeżywa swój ostatni okres. Oczywiście może on potrwać, nic nie stanie się jutro. [...] Bez wątpienia Kościół przeżywa obecnie swój ostatni okres — i jest to również najpiękniejszy okres! Jesteśmy uprzywilejowani, że możemy żyć w tym ostatnim okresie, ponieważ jest on najpiękniejszym w całych dziejach Kościoła. Trzeba, by Kościół ubożał, by żył tajemnicę Jana Chrzciciela (gdyż Jan Chrzciciel przyjdzie na końcu czasów, odziany duchem Eliasza, zwiastować powrót Chrystusa), a jednocześnie by żył rozkwitem wiosny. Powinien żyć równolegle tymi dwiema tajemnicami. Żyć ubóstwem — ubóstwem zgody na to, że jego pielgrzymowanie dobiega kresu, że nie jest wieczny na ziemi. Jest taki w niebie! Ale ziemski Kościół, Kościół walczący, nie jest wieczny. „Bramy piekielne go nie przemogą", to znaczy, że będzie trwał aż do końca świata, ale nie jest wieczny. Trzeba więc uznać, że jego pielgrzymowanie się kończy. Dlatego ma być ubogi i odziany duchem Eliasza, duchem Jana Chrzciciela. Inaczej nie będzie w stanie zaakceptować faktu, że Chrystus powraca. Iluż chrześcijan nie zgadza się dziś na powrót Chrystusa! Ci, którzy opowiadają się za mesjanizmem doczesnym, ci, którzy mylą polityczną roztropność i wiarę, mają poważne trudności ze zgodą na powrót Chrystusa. „Kościół powinien trwać" — mówią. Nie mają jednak na myśli Kościoła triumfującego, lecz Kościół, który winien zatracić się w wywyższeniu Ludzkości. To Ludzkość powinna być Bogiem, to Ludzkość i tylko ona jedna winna wypełnić wszystko. Bardzo ważne byśmy zrozumieli, że przeżywamy coś analogicznego do tego, czego doświadczył Jan Chrzciciel .

(M.D. Philippe, Iść za Barankiem. Rekolekcje o Ewangelii św. Jana, tłum.D. Szczerba, Warszawa 1996, s. 193 n.)


Moje małe, własne, prywatne, rekolekcje Adwentowe. Czekając aż przyjdzie...a trud syntezy ja w każdym razie pozostawiam Panu Bogu. Ufny w Niego- bez względu na to co dookoła. Bo i co będzie gdy - być może jutro na Niebie zobaczymy spadające na ziemię gwiazdy. Co się stanie gdy na ziemi zacznie się prawdzie zło?
Myślę, że wiara w tym czasie mówi tylko jedno- to musi się stać...;

Instytut B[enedykta] 16 - filia Toruń...

No dobra- to na razie nierealne. Ale ale..czytając toruńskie wydanie internetowe dziennika Nowości...

 












Niestety- skądinąd dowiaduję się że w moim mieście rodzinnym miał po prostu miejsce kolejny iście kretyński spektakl pod nazwą Instytut B....61 :
,,W budynku czekali przedstawiciele wyimaginowanego Instytutu, szaleni naukowcy, astrofizycy poprzebierani w gogle i białe oraz jasnozielone kitle. Opowiadali o historii swojej placówki, o ojcach założycielach, których na obrazie "Ostatnia Wieczerza" uświetnić miał sam Leonardo da Vinci. Profesorowie ostrzegali, żeby podczas oprowadzania po Instytucie uważać. "Proszę państwa, to nie zabawa! My tutaj zakrzywiamy czasoprzestrzeń! Proszę zobaczyć tutaj. Kolega nie uważał. I co się stało?" - przewodnik ku przestrodze wskazywał na dziurę w ścianie z zamurowanym adeptem Instytutu." jak informuje Gazeta. Na zakończenie jest krótkie podsumowanie:
Instytut pokazał nam dobre i smutne strony toruńskiej kulturalnej rzeczywistości. Pozytywne jest to, że są u nas ludzie, którzy mogą organizować oryginalne przedsięwzięcia. Mamy w mieście wszystko, co trzeba do zbudowania programu i strategii, której zwieńczeniem może być tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. Okazało się też, że deficyt podobnych wydarzeń w Toruniu jest ogromny. Trzeba mieć nadzieję, że już wkrótce imprezy takie jak Instytut nie będą wyjątkiem, ale chlebem powszednim......
.........CZEGO SOBIE I PAŃSTWU CZYTELNIKOM NIE ŻYCZĘ...
 
PS:........a Państwa ,,artystów" zapraszam na konsultacje psychiatryczne. Załamać się idzie. Jesli współczesna sztuka odzwierciedla kondycję moralną dzisiejszego człowieka to niestety idzie się zgodzić z twierdzeniem Nicolasa Gomeza Davili:
  ,, Współczesny świat nie będzie ukarany- on sam jest karą"